TAK PIĘKNIE – case study z opłatą od zysku (management fee, advisory fee) w tle
#TakPięknie mogłoby być, gdyby nie przyszło RBR i nie wywaliło pomysłu w kosmos. Oczywiście w zamian zaproponowaliśmy inne rozwiązanie, ale o tym już na końcu tej historii. A wszystko dotyczyć będzie tak zwanej opłaty od zysku (management fee, advisory fee).
Przypadek, który chcemy dzisiaj przedstawić, dotyczy branży produkcyjnej – spółki córki podmiotu z siedzibą w innym kraju Unii Europejskiej. Scenariusz jak wiele innych: nabycie jeszcze w latach 90. lub na początku lat 2000., dobrze prosperujący zakład w Polsce i konkretny zamiar biznesowy. W tamtych czasach najczęściej była to ekspansja na nasz, jakże chłonny wówczas, rynek. Inną opcją biznesową bywało stworzenie „fabryki” z tańszą w porównaniu z rodzimą siłą roboczą. Jak było w tym przypadku? Pewnie pół na pół.
Opłata od zysku – dlaczego stwarza problemy
Widziałam to już naprawdę wiele razy i w 9 przypadkach na 10 pojawiał się problem … opłaty od zysku. Opłatę tę nazywamy z reguły management fee, licence fee lub, jak w opisywanym przypadku, advisory fee.
Dlaczego może ona stanowić problem? Jak to niejednokrotnie bywa – za sprawą zapisów umowy. Konstrukcja zasad wynagradzania wskazuje na odmienną usługę, a jej przedmiotem zgodnie z wielostronicową umową, są usługi doradcze. Obszar doradztwa to wsparcie techniczne, produkcyjne i technologiczne.
Umowa wskazuje też zasady i tryb świadczenia usług przez usługodawcę w bardzo szczegółowy sposób. Kalkulacja wynagrodzenia – procent od przychodów netto.
Wrzucić w koszty czy nie?
Dlaczego sytuację opisaną powyżej uważam za ryzykowną? A no, dlatego że w badanym okresie, spółka nie posiadała żadnych dowodów świadczenia tych usług. Odwieczny problem księgowej – wrzucić w koszty czy nie? W tym przypadku: oczywiście każda księgowa wie, że nie.
Z drugiej strony zarząd, rozliczany przez właścicieli od zysku netto, naciska, aby ten zysk był jak najbardziej korzystny. Spółka matka nie widzi problemu, a samą konstrukcję stosuje z powodzeniem w innych krajach unijnych.
Rozwiązanie – odmienne, rzetelne rozliczenia na podstawie świadczeń, które rzeczywiście realizuje spółka matka
No dobrze, spółka działa w taki sposób w krajach UE, ale w Polsce… w Polsce dobrzy doradcy podatkowi (czyli RBR :)) informują, że istnieje ryzyko.
Informują i od razu proponują konkretne rozwiązanie: zamiast wielostronicowej, ale w gruncie rzeczy pustej umowy, można alternatywnie przyjąć odmienne, rzetelne rozliczenia na podstawie świadczeń, które rzeczywiście realizuje spółka matka. Bo przecież są: dostęp do wiedzy i standardów, wzory umów dokumentacji pracowniczych, wewnętrzne regulaminy i procedury (szczególnie w obszarach HR i finansów), jednolite zasady sprawozdawczości i dostęp do platformy szkoleniowej dla pracowników. Istnieje też znak towarowy, który stanowi dla rodzimej firmy istotne aktywo – ba, dzięki temu nie jest średniej wielkości zakładem produkcyjnym z siedzibą w X, ale stanowi część międzynarodowej, rozpoznawalnej marki. Te obszary nie były w ogóle zaopiekowane.
To wszystko dowodzi, że zaproponowane przez nas rozwiązanie ma sens – i może być z powodzeniem stosowane w podobnych przypadkach #TakPięknie może być nadal, czasem trzeba tylko pomyśleć nad bezpiecznymi alternatywami, zamiast podążać utartą ścieżką. A do tego przydaje się pomoc zaufanego doradcy podatkowego.
Jeśli Twoja firma także potrzebuje wsparcia – nie wahaj się więc i napisz do nas!
k.rychter@ts-dev.pl
+48 695 641 665
LinkedIn