Zwalczanie nielegalnych treści w internecie – zmiany w przepisach UE
Czy w Internecie możemy się czuć bezpieczni? W jakim stopniu możemy polegać na informacjach zawartych na platformach internetowych? Czy wszystko tam zawarte jest legalne? O ile odpowiedź na te pytania jest bardzo subiektywna, to niezależnie od odpowiedzi na nie, prawo unijne zmierza do takiego stanu, w którym Internet ma być miejscem bardziej bezpiecznym i mniej szkodliwym.
Jak wiadomo, w Internecie można znaleźć praktycznie wszystko – w tym treści niekoniecznie zgodne z prawem, nielegalne produkty czy usługi. Nie wspominając o szeroko pojętej dezinformacji spowodowanej ilością otrzymywanych powiadomień, newsów i informacji z każdej strony. Dlatego też, by poprawić obecny stan portali internetowych, Parlament Europejski poparł projekt, wprowadzenia nowej zasady dotyczącej zwalczania nielegalnych treści i przy okazji powierzenia odpowiedzialności platform za wprowadzone przez nie algorytmy, a także wpływający na poprawę moderacji treści w sieci.
Szczególne obowiązki będą dotyczyć większych platform, gdyż to one są większym zagrożeniem jeśli chodzi o udostępnianie treści niepożądanych. Z kolei małe i mikroprzedsiębiorstwa docelowo będą zwolnione z niektórych obowiązków wynikających z tego rozporządzenia. Pod większą kontrolą znajdą się także reklamy ukierunkowane – wszyscy usługobiorcy będą mogli dokonywać bardziej świadomych wyborów poprzez zapoznanie się z tym, w jaki sposób czerpane są korzyści finansowe z pobieranych danych. Przewidziano także większą ochronę osób małoletnich przed reklamami i marketingiem do celów komercyjnych.
Działanie na platformach internetowych jest tak powszechne, że niewyobrażalnym jest niekorzystanie z takich serwisów. Możemy tam jednak natknąć się na wiele sprzecznych informacji, często nieprawdziwych, a nawet szkodliwych, rozpowszechniających panikę i działania niezgodne z prawem. Nowy projekt zakłada większą kontrolę nad tymi operacjami i treściami tam zawartymi, co ma sprawić, że Internet stanie się bardziej bezpiecznym miejscem.
Postępowanie pojednawcze i mediacja – ważna zmiana z końcem czerwca
Od 30 czerwca 2022 r. wejdzie w życie nowelizacja kodeksu cywilnego oraz kodeksu postępowania cywilnego, wskutek czego mediacja oraz zawezwanie do próby ugodowej, będzie jedynie zawieszać, a nie jak dotąd, przerywać bieg terminu przedawnienia. Celem zmiany była ochrona dłużników oraz walka z nieuczciwymi windykatorami. Niestety ta zmiana niesie za sobą znacznie więcej zmian, których na pierwszy rzut oka nie widać. Mediacja – dotychczas bardzo promowana i dająca szansę na zakończenie sporu, w którym obie strony tak naprawdę wygrywają najpewniej wyhamuje, gdyż dla stron konfliktu udział w niej stanie się mniej korzystny. Po zmianach bieg przedawnienia nie rozpocznie się, a rozpoczęty ulegnie zawieszeniu w przypadku roszczeń objętych: umową o mediację (przez czas trwania mediacji) lub wnioskiem o zawezwanie do próby ugodowej (przez czas trwania postępowania pojednawczego). Obecnie bieg przedawnienia przerywa się przez każdą czynność przed sądem lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw lub egzekwowania roszczeń danego rodzaju albo przed sądem polubownym, przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia lub ustalenia albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia oraz przez wszczęcie mediacji.
Z punktu widzenia praktyki i pewności obrotu prawnego krótszy termin dochodzenia roszczeń jest lepszy, ponieważ dochodzenie roszczeń po latach jest często utrudnione, gdyż strony umowy zmieniają adres, wyjeżdżają, trzeba korzystać z doręczeń komorniczych, czy też umierają i konieczne jest dochodzenie roszczeń u spadkobierców. Jednakże dla stron konfliktu mediacja była o tyle korzystna, że dawała szansę na kompromis i obie strony nie czuły presji czasu.
Projektodawcy tłumaczyli, że dzięki takiemu rozwiązaniu zwiększy się atrakcyjność mediacji dla dłużników, ponieważ nie będą się oni obawiać, że zgoda na mediację spowoduje przerwanie biegu przedawnienia, a przez to niejako wydłuży czas, w którym wierzyciel może ich pozwać do sądu. Warto jednak zauważyć, że zmiany dotyczą mediacji umownej, prowadzonej na podstawie umowy o mediację, a nie tej, do której w toku postępowania sądowego kieruje sąd. Jeżeli obie strony są gotowe do rozmów i zawarły umowę o mediację, obydwie strony są świadome tego, do jakiego momentu pozwanie jest możliwe.
Przy okazji zmian powstaje też nowy problem w postaci trudności z wyliczaniem biegu terminu przedawnienia. Zawieszenie biegu oznacza, że będzie trzeba mieć podstawy do stwierdzenia, kiedy termin biegnie dalej. Przykład – jeśli w mediacji będzie protokół, że do ugody nie doszło, to on będzie oznaczać, że od dnia następnego termin biegnie dalej. Dwa lata temu zmieniły się przepisy dotyczące przedawnienia roszczeń i teraz terminy są trzyletnie i sześcioletnie oraz wydłużają się do końca roku. Jeżeli dołożymy do tego przepis o mediacji, która będzie zawieszać a nie przerywać bieg terminu przedawnienia, to strony będą musiały pilnować terminów i wykazać dokumentami okres zawieszenia i dalszego biegu.
E-mediacja w sporze ze sklepem internetowym
Zakupy online są coraz bardziej popularne – zaryzykowałabym stwierdzenie, że zakupy niestacjonarne cieszą się większym powodzeniem niż tradycyjna metoda nabywania towarów. Dlatego ważnym jest, by wybrać sprzedawcę, który posiada pozytywne opinie i był przedsiębiorcą godnym zaufania, szczególnie gdy planujemy zakupy na większe sumy. Nikt z nas w końcu nie chce zostać oszukany i tym samym być stratnym na jakąkolwiek, nawet najmniejszą kwotę. Jak więc wybrać odpowiednie miejsce do zakupów?
Za wyborem zakupów internetowych zdecydowanie przemawiają przepisy prawa, które chronią konsumentów – ustawodawca chcąc wyrównać sytuację prawną pomiędzy podmiotem profesjonalnym czyli przedsiębiorcą, a osobą fizyczną będącą konsumentem, przyznał konsumentowi szereg przysługujących mu praw w sytuacji, gdy zdecyduje się na zakupy właśnie w tej formie.
Jednym z nich jest prawo odstąpienia od zakupu w ciągu 14 dni od daty otrzymania zamówionego towaru, bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Gdy konsument zdecyduje się na takie działanie, powinien otrzymać od przedsiębiorcy zwrot pieniędzy za zakupione produkty, a w przypadku gdy zamówiony towar jest uszkodzony lub niezgodny z zamówieniem – na naprawdę lub wymianę na nowy, wolny od wad.
Większość sklepów internetowych respektuje te zasady, bezproblemowo podejmując działania które wybrał konsument w drodze przysługujących mu uprawnień. Jednak co z częścią sprzedawców, którzy na informację zwrotną od konsumenta wysuwają szereg wymówek i „podstaw” do nieuszanowania woli klienta?
Nie da się nie zauważyć, iż zakupy na większych platformach, gdzie sprzedawcy wystawiają swoje towary są z założenia bezpieczniejsze – taka platforma na odpowiednie zgłoszenie klienta może sama podjąć szereg działań wobec nieuczciwego sprzedawcy i tym samym nałożyć na niego niezbyt przyjemne sankcje w postaci m.in. zablokowania konta. Jednak to też zależy od renomy i wiarygodności samej platformy – one działają na podstawie swoich regulaminów, dlatego ważnym jest, by te regulaminy miały jasne i zrozumiałe zasady działania dla każdej ze stron.
W internecie istnieje wiele stron potwierdzających rzetelność i prawdziwość pojedynczych sklepów internetowych. Jednak nie zawsze powinniśmy ślepo wierzyć opiniom tam zamieszczonym. Nierzadko się zdarzało, iż niektórzy przedsiębiorcy, chcąc przyciągnąć klientów i szybko „wyrobić” sobie pozytywną opinię o własnym sklepie, płaciło za umieszczenie konkretnej ilości opinii na danej stronie.
Niektóre sklepy, celem przyciągnięcia większej ilości klientów, oferują im specjalne ubezpieczenia, które obejmują zabezpieczenie niedostarczenia przesyłki czy braku zwrotu pieniędzy. W takiej sytuacji to ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie za poniesione straty. Nie obejmuje jednak ono wszystkich przypadków dla nas niekorzystnych, co nie zmienia faktów że jest opcją dość atrakcyjną dla potencjalnych konsumentów.
Zawsze w przypadku problemów ze sklepami internetowymi możemy zwrócić się o pomoc do inspekcji handlowych, rzeczników i sądów. Jednak jak wiadomo, jest to droga zdecydowanie dłuższa i obarczona pewnymi formalnościami. Dlatego, posiadając taki obraz sytuacji, tylko niewielki procent konsumentów decyduje się na obranie takiego sposobu działania. Tutaj z pomocą może przyjść instytucja e-mediacji, wchodząca w skład nowego Programu Ochrony Kupujących „Ultima Ratio”. Osoba fizyczna posiadająca problem ze sprzedającym może zgłosić zaistniały problem do operatora programu, a nie kontaktuje się w takiej sytuacji bezpośrednio ze sprzedającym.
Każdą zgłoszoną sprawą zajmują się mediatorzy sądowi, a cała sprawa nie powinna zająć dłużej niż parę dni. Wygodna jest także sama procedura – wszystkie formalności są załatwiane drogą online. Jako że działalność mediatorów w sporach z udziałem konsumentów jest działalnością regulowaną co w praktyce oznacza, iż każdy mediator musi być wpisany przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKIK) na listę uprawnionych do tego podmiotów.
Sytuacją idealną dla każdej ze stron byłoby niewystępowanie żadnego sporu. Jednak, co jest dosyć przygnębiającym obrazem rzeczywistości, nie jest to zawsze możliwe. Dlatego dobrze jest mieć różne metody rozwiązywania konfliktów przedstawione przez przedsiębiorców, co nie jest często spotykane, gdyż wiąże się z większymi kosztami dla sprzedających. Dlatego warto jest mieć na uwadze możliwość zwrócenia się o pomoc do profesjonalisty, jakim jest mediator.
Uzyskanie danych w celu wniesienia powództwa
W Internecie dzieje się dużo. Czasem się też zdarzy, że ktoś po drugiej stronie monitora zajdzie nam „za skórę” tak bardzo, że chcielibyśmy wytoczyć przeciwko niemu powództwo. Jednak nie mamy wystarczających danych, które musimy wskazać w pozwie, dlatego zwracamy się do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o nakazanie administratorowi strony udzielenia informacji takich jak imię, nazwisko czy adres IP drugiej strony. Czy jest to działanie zgodne z prawem?
Otóż, Prezes UODO nie ma kompetencji, by nakazać osobie administratora udostępnienia danych osobie urażonej działaniem i zachowaniem drugiego użytkownika portalu internetowego. Uzasadnione to jest przepisami RODO, a uprawnienia jakie posiada Prezes są uprawnieniami naprawczymi, czyli przykładowo wezwanie do usunięcia czy zmiany danych. Uprawnienie żądania udostępnienia danych osoby trzeciej z tych kompetencji wprost nie wynika. Treść RODO daje możliwość dostępu do danych osobowych jedynie osobie, której te dane dotyczą, czyli nam, podmiotowi który chciałby dochodzić swoich praw poprzez wniesienie powództwa, dostęp ten nie przysługuje. Ale nie tylko nam, bo dostępu do tych treści nie posiada nawet organ nadzorujący.
Niestety, ale w takim przypadku możliwość obrony jest mocno ograniczona. Nie ma żadnego przymusu ze strony organów nadzorujących, które umożliwiałyby takie potoczenie się sprawy. Liczymy jednak na to, że prawo tak ewoluuje i dostosuje się do obecnych czasów, a tym samym umożliwi nam dochodzenia naszych podstawowych praw.
Obrót bezgotówkowy
Zauważalnym działaniem jest ograniczenie w znacznej części obrotu gotówkowego dla przedsiębiorców. Dotychczasowy limit dla jednej transakcji w ustawie Prawo przedsiębiorców obecnie wynosi 15.000 złotych, jednak tylko do końca roku. Jest to konsekwencja wprowadzenia Polskiego Ładu – to właśnie on obniża tą kwotę o prawie połowę, z 15.000 na 8.000 złotych.
Od stycznia 2023 roku zaczyna obowiązywać nowa wersja przepisów – mówi ona, iż płatności związane z wykonywaną działalnością gospodarczą należy dokonywać i przyjmować za pośrednictwem rachunku płatniczego przedsiębiorcy zawsze gdy stroną transakcji jest inny przedsiębiorca, a ponadto jednorazowa wartość transakcji, bez względu liczbę wynikających z niej płatności, przekracza 8.000 złotych. Ograniczenie to nie dotyczy transakcji z konsumentami.
Różnica jest o tyle duża, gdyż jeszcze nie tak dawno temu przedsiębiorcy mogli prowadzić transakcje gotówkowe do wysokości 15.000 euro. Jest to innowacyjny pomysł polskiego ustawodawcy, gdyż unijne dyrektywy nie wspominają o żadnych zmianach w tym zakresie. Można podejrzewać, że jest to kolejny zabieg zwiększenia kontroli nad transakcjami przedsiębiorców, a tym samym walkę z tzw. szarą strefą.
Należy brać pod uwagę to, iż nie dotyczy to tylko pojedynczych płatności – może dotyczyć transakcji na kwoty także niższe. Zależy to od rodzaju tej transakcji – w razie umów zawartych na czas określony i znając wartość kontraktu, należy brać pod uwagę całkowitą wartość, a nie tylko wysokość należności w poszczególnych okresach rozliczeniowych. O przekroczeniu limitu decydować ma suma płatności przypadających usługodawcy w trakcie umowy. Jednak wątpliwości budzi w tej sytuacji umowa na czas nieokreślony, gdyż niemożliwe jest w jej przypadku określenie łącznej kwoty zobowiązań.
Sankcjami za przekroczony limit mogą być m. in. brak możliwości zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów w podatku CIT. Trzeba zauważyć, że nie jest to jedyny sposób na ograniczenie obrotu gotówki w gospodarce – takim przykładem może być funkcjonująca od 2019 roku „biała lista”, która rejestruje wszelkie otwarte rachunki związane z prowadzoną przez podmiot działalnością gospodarczą czy MPP – czyli mechanizm podzielonej płatności, polegający na tym, że płatność za towar lub usługę nie trafia w całości na rachunek odbiorcy, ale zostaje rozdzielona na kwotę netto i podatek VAT i jest swojego rodzaju specjalnym rodzajem przelewu realizowanego przez nabywcę.
Przedstawione zasady nie dotyczą jednak transakcji zawieranych między osobami fizycznymi, a także w przypadku kiedy osobą fizyczną jest tylko jedna ze stron. Jednak w tym drugim przypadku należy mieć na uwadze przepisy innej ustawy, tj. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu, gdyż nakłada ona na przedsiębiorców nowe obowiązki.
Umowy zlecenia a Polski Ład
Polski Ład dokonał zmian w każdej możliwej formie uzyskiwania wynagrodzeń, również w umowach zlecenia. Jedną z bardziej odczuwalnych zmian przy wypłacie wynagrodzenia są nowe zasady dotyczące składki zdrowotnej. Dotychczasowo Podatnik miał prawo do odliczenia od zaliczki na podatek, aż 7,75% składki zdrowotnej. Od 01 stycznia 2022 r. nowe przepisy odbierają to prawo, co wpłynęło na zaniżenie wynagrodzeń.
Rekompensatą na tę zmianę miała być ulga dla klasy średniej, która miała dawać prawo do obniżenia podstawy do opodatkowania. Ostatecznie weszła w życie, ale jej chaotyczne przepisy obejmują jedynie wynagrodzenia uzyskane z umowy o pracę oraz stosunków służbowych – doprowadziło do sytuacji, iż ulga dla klasy średniej niedługo zniknie ze stanu prawnego.
Rząd omijając umowy o dzieło oraz umowy zlecenia dokonał pominięcia największej grupy podatników. Zleceniobiorcy zostali objęci negatywnymi zmianami, ale w żaden sposób nie zminimalizowano konsekwencji w postaci niższych wynagrodzeń.
Pozytywną kwestią dla zleceniobiorców jest podwyższenie progu podatkowego, gdyż dopiero powyżej 120 tys. zł dochód będzie opodatkowany stawką 32%.
Handel w niedziele
Zakaz handlu w niedziele towarzyszy nam już czwarty rok. Nawet jeśli ktoś stwierdzi, że to całkiem długi czas i funkcjonuje on w miarę sprawnie, to nie da się jednak ukryć, iż ustawa posiada pewne luki i wyjątki, które są sprawnie wykorzystywane przez przedsiębiorców. Dlatego też od 1 lutego 2022 roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące tej kwestii.
Sklepy, które wykorzystywały możliwości omijania zakazu handlu w niedziele i święta, nie mogą na takich samych zasadach otwierać działalności w ostatni dzień tygodnia. Zaostrzenie przepisów spowodowało, iż sklepy, które stały się przykładowo placówką pocztową, muszą wykazać, że usługi pocztowe są przeważającą działalnością. Innym, mniej ekonomicznym dla przedsiębiorców rozwiązaniem jest zrezygnowanie z otwarcia placówki w dni objęte zakazem handlu.
Oczywiście, mimo zaostrzenia przepisów ustawy, nadal obowiązują od niej wyjątki. Obejmują one między innymi stacje paliw, placówki pocztowe, sklepy internetowe, piekarnie, cukiernie i lokale gastronomiczne. Zakaz nie obejmuje także przedsiębiorców, którzy jako osoby fizyczne prowadzą handel osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek. W ustawie doprecyzowano także pojęcie „przeważającej działalności”. Obejmuje to nie tylko wskazanie odpowiednich kodów PKD, ale także wykazanie, iż dana działalność stanowi co najmniej 40% miesięcznego przychodu ze sprzedaży. Do tego nałożony zostanie obowiązek prowadzenia odpowiedniej ewidencji miesięcznego przychodu ze sprzedaży, którego niewykonywanie jest zagrożone karą grzywny, jednak będzie on dotyczył jedynie placówek, które korzystają z danych wyłączeń ustawy.
Zgoda na cookies
Zgoda na pliki cookies to teraz jeden z najczęstszych wyskakujących banerów na każdej stronie internetowej na jakie wchodzimy. Jednak czy ignorowanie komunikatu o śledzeniu ciasteczek nadal jest traktowane przez administratora strony jako wyrażona zgoda na przysłowiowe ciasteczka?
Wypadałoby zacząć od ustalenia czym tak naprawdę są pliki cookies. Za każdym razem gdy wchodzimy na daną stronę internetową, komputer przez przeglądarkę zapisuje w pamięci niewielki plik tekstowy, czyli inaczej, zapisuje takie „ciasteczko”. Służy to przede wszystkim celom analitycznym, ale też wymagane jest do poprawnego działania serwisu z którego chcemy skorzystać. Mimo, że nie zapisują one danych jak imię czy nazwisko użytkownika strony, to zawiera inne, cenne i dające możliwość identyfikacji informacje. Mogą być nimi m.in. wiek, miejsce zamieszkania czy preferencje i inne szeroko pojęte zainteresowania. Zgoda użytkownika powinna być dobrowolna – co oznacza, że jeśli nie wyrazimy zgody na pliki cookies, to nadal musimy mieć możliwość przeglądania zawartości danej strony internetowej.
Często jednak zdarza się tak, że zgoda ta jest zgodą dorozumianą. Oznacza to mniej więcej tyle, że jeśli nie zgadzamy się na pliki cookies, to musimy to wyraźnie zaznaczyć. Inaczej akceptacja ciasteczek ma charakter bierny i administrator, w sytuacji gdy zamkniemy powiadomienie o cookies, uznaje to tak, jakbyśmy się zgodzili na pobranie podstawowych danych nas „śledzących”.
Do tej pory istniały dwa różne poglądy co do popularnych ciasteczek. Jedni twierdzili, iż wykorzystywanie takich danych wchodzi w zakres RODO i należy przepisów rozporządzenia przestrzegać, inni zaś twierdzą że ciasteczka nie są danymi osobowymi, tylko nośnikami pewnych informacji. Dlatego też ostatnia decyzja Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w sprawie stosowania plików cookies, może być wydarzeniem niejako przełomowym. Głównie ze względu na to, iż stwierdzono, że pewna spółka przetwarza dane swojego klienta wbrew treści rozporządzenia. Użytkownik danej strony nie zmienił ustawień swojej przeglądarki, wyrażając jednocześnie zgodę „bierną” na śledzenie cookies. Zarzucono temu naruszenie art. 4 pkt. 11 RODO, jako braku wymogu dobrowolności i świadomości. Zanim na urządzeniu użytkownika zostaną zainstalowane takie pliki, musi on zostać o tym fakcie poinformowany, nie tylko poprzez bierną zgodę. W tym przypadku taka sytuacja miała właśnie miejsce, stąd konkretna decyzja Prezesa UODO. Spółka jednak nie daje za wygraną i zaskarżyła decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ich zdaniem działania prowadzone przez administratora w ich osobie są słuszne, głównie przez przepisy Prawa telekomunikacyjnego. Mimo całej sytuacji i zaskarżenia tej decyzji, wydaje się iż wiedza co się dzieje z naszymi danymi, nawet jeśli ciasteczka są „tylko” nośnikami pewnych informacji, jest bardziej niż istotna.
Wyrok SN: nieuczciwa konkurencja – do kiedy możemy wyjść z roszczeniem o naprawienie szkody?
Coraz częściej spotykamy się z sytuacjami, w których przedsiębiorcy zabezpieczają się przed konkurencją ze strony kontrahentów, współpracowników czy pracowników poprzez umowy o zakazie konkurencji. Co się dzieje w sytuacji, gdy taki zakaz zostaje naruszony? Zwykle w treści takich umów spotykamy się z karami umownymi lub możliwość wystąpienia z roszczeniem o naprawienie szkody. Kiedy jednak takie roszczenie ulega przedawnieniu?
Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w ostatniej uchwale Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Podany był następujący stan faktyczny: spółka A jest komandytariuszem spółki B i jednocześnie jej likwidatorem, prowadzącym działalność uznaną za konkurencyjną wobec spółki B. Naruszenia te docelowo prowadzą, i nadal trwają, do przejęcia całej działalności operacyjnej tej spółki. Pozwana spółka stwierdziła że roszczenie uległo przedawnieniu w czerwcu 2016 roku, gdyż dokumenty znane były drugiej stronie już w grudniu 2012 roku. Ustalenie daty w której wszyscy wspólnicy dowiedzieli się o naruszeniu tego zakazu jest niezwykle ważne, gdyż od tego momentu liczy się bieg przedawnienia. Jednak kolejnym, budzącym wątpliwości zagadnieniem jest kwestia powtarzalności takiego naruszenia. O ile w przypadku jednorazowych naruszeń nie ma tego problemu, tak stwarzać to może pewne komplikacje przy naruszeniach o charakterze powtarzalnym, o rozciągniętym w czasie zachowaniu. Jest to o tyle problematyczne, że przy ustaleniu, iż termin przedawnienia biegnie od pierwszego zachowania niepożądanego, to po tym trzyletnim okresie podmiot zostałby pozbawiony całkowicie możliwości obrony przed działalnością konkurencyjną wspólników. W takiej sytuacji każdy ze wspólników mógłby po upływie tych 3 lat dowolnie naruszać zakaz konkurencji, gdyż termin przedawnienia pierwszego naruszenia już minął.
Z pomocą na to zagadnienie przyszła uchwała z dnia 12 stycznia 2022 roku podjęta przez Sąd Najwyższy w Izbie Cywilnej, która stwierdza, iż naruszenie zakazu konkurencji z art. 56 §2 Kodeksu spółek handlowych, przy zachowaniach powtarzających się, przedawnia się z upływem 6 miesięcy od dnia, w którym wszyscy wspólnicy dowiedzieli się o tym czynie, jednak nie później niż z upływem 3 lat, liczonych odrębnie w stosunku od każdego takiego zachowania. Podmioty, których dotyczy problem ciągłego naruszania zakazu konkurencji mają w tej sytuacji zdecydowanie więcej możliwości i czasu na dochodzenie swoich roszczeń.
Nowy sposób obliczania zasiłku chorobowego
Najgłośniejszą zmianą, która weszła w zakresie ubezpieczeń społecznych jest podwyższenie składki zdrowotnej oraz odebranie prawa do jej odliczania, co było niezwykle korzystne. Mało kto jednak wie, iż od 01 stycznia 2022 r. zmianie uległy również kwestie związane z zasiłkiem chorobowym.
Podatnicy objęci składką chorobową mają prawo do pobierania zasiłku chorobowego przez okres maksymalnie 182 dni (lub 270 w przypadku niedyspozycji wywołanej ciążą lub gruźlicą). Dotychczasowo do okresu niezdolności do pracy zaliczano okresy spowodowane tą samą chorobą, jeżeli przerwa pomiędzy niezdolnościami wynosiła maksymalnie 60 dni.
Od 2022 r. do sumy dni wliczane są okresy niezdolności do pracy pomiędzy którymi przerwa wynosiła maksymalnie 60 dni, ale niezależnie od rodzaju choroby. Przykładowo, jeżeli uprzednio byliśmy objęci zasiłkiem ze względu na uraz ortopedyczny, a po okresie 40 dni niezdolność spowoduje choroba płuc – okresy zasiłku będą się łączyć. Uprzednio nie mogły być one połączone.
Nowy Ład skrócił również okres objęcia prawem do zasiłku chorobowego po ustaniu tytułu ubezpieczenia. W sytuacji, gdy dojdzie do zakończenia pracy oraz objęciem składek chorobowych, a następnie Podatnik straci zdolność do pracy – będzie On miał prawo do pobierania zasiłku chorobowego jedynie przez okres 91 dni. Nie obejmuje to jednak sytuacji, gdy niemożność wystąpiła wskutek zabiegów pobrania tkanek, ciąży lub gruźlicy. Zmianie uległa również wysokość zasiłku, obecnie niezależnie czy Podatnik znajduje się w szpitalu czy też nie, zasiłek będzie wynosić 80% podstawy.